wtorek, 24 lipca 2012

Rozdział 6

Spojrzałam w stronę wielkiego łóżka, które zajmowało największą część pokoju. To co zobaczyłam, wstrząsnęło mną do reszty. Stefan leżał na łóżku, półnagi, całując bez opamiętania...
- Katherine?! - wykrzyknęłam.
Para nagle jak by wyszła z amoku, oboje migiem usiedli na łóżku. Dziewczyna miała na sobie tylko czarną bieliznę. Spojrzeli się na nas, jak by sami nie wiedzieli co się stało. Odwrócili się w swoją stronę i na ich twarzach pojawił się grymas. Poczułam, że wszystkie mięśnie mi drętwieją, poczułam jak by smak metalu na koniuszku języka. Nagle dotało do mnie, że z tych nerwów przegryzłam sobie od środka policzki. Zrobiło mi się czarno przed oczami, ale starałam się zachować resztki dumy i udawać, że to co zobaczyłam, wcale mną nie wstrząsnęło. Nagle poczułam, że Damon lekko uderzył mnie swoimi barkiem i zobaczyłam jak mnie wymija i podchodzi do Stefana. Złapał go za gardło i podniósł do góry.
- Co-Ty-odwalasz!? - powiedział przez zęby i patrzył mu głęboko w oczy. Nie musiałam się za bardzo przyglądać, żeby zauważyć, że tęczówki Stefana były czarne jak smoła.
- O co Ci chodzi, braciszku? Nie można się zabawić? Po to przecież jest impreza! - wyjęknął z siebie ile się dało, bo Damon nadal go dusił. Młodszy Salvatore uśmiechnął się szyderczo. W tym momencie poczułam taką złość, że byłam prawie pewna, że zaraz go rozszarpię. Nie musiał już tu być. Już mi na nim nie zależało jak kiedyś. Zbyt wiele przeszłam "w imię miłości". Wszystko zaczynało się układać, a ten znów wpadł i rozwalił wszystko na kawałki. Zapomniałam o Katherine. Spojrzałam jej stronę. Siedziała na łóżku z podkulonymi nogami, jak by bała się, że Damon z nią zrobi to samo. Skupiłam się i próbowałam odczytać jej myśli, dopóki jeszcze nie zwracała na mnie uwagi. "Co ja mam teraz zrobić? Cholera jasna! Czemu nie posłuchałam Damona, kiedy proponował mi pić werbenę?". Nic pewnie nie pamiętała. Ktoś na nią rzucił urok. Dlatego tak słabo słyszałam jej myśli, kiedy byliśmy w kuchni. Datego tylko jedyną rzeczą jaką czułam, były emocje. Złe emocje. Podeszłam do niej, złapałam ją za rękę. Spojrzała na mnie niepewnie, ale gdy zobaczyła, że nie mam zamiaru jej dusić, wstała i udała się ze mną do łazienki. Zamknęłam drzwi i spojrzałam się na nią.
- Mam nadzieję, że nie odkryłaś sposobu na to, jak zmieniać myśli. Z tego co usłyszałam, ktoś rzucił urok. - powiedziałam cicho podając jej szlafrok.
- Widzisz? Te łańcuszki są jak dar od Boga. Gdyby nie one, pewnie już dawno bym nie żyła, albo przynajmniej pokaleczona i miliard mil stąd. - powiedziała i starała się uśmiechnąć. Widać było, że trochę jest przestraszona tą sytuacją. - Najgorsze jest to, że nie pamiętam kto mi to zrobił. Jedyne, na co zwróciłam uwagę, to zapach. Przez cały czas czułam zapach fiołków. Bardzo delikatny, ale tylko on jako jedyny utkwił mi w pamięci. Później już tylko hałas, i nagle zobaczyłam was stojących w drzwiach z taaaaaaaaakimi strasznymi minami. - zaśmiała się cicho. Spojrzała mi głęboko w oczy. "Naprawdę chcę się zmienić. Czy Ty to widzisz? Nie chce być dłużej zła. To wieczne uciekanie od konsekwencji było koszmarem. Nawet nie wyobrażasz sobie jak okropnie Ci zazdrościłam Twojej szczerości i delikatności. To dlatego obaj Salvatorowie Cię pokochali. Byłaś usposobieniem dobra, jesteś idealną kobietą, wzorem do naśladowania. Pomóż mi odzyskać choć odrobinę człowieczeństwa. Chcę być taka jak Ty, chociaż w paru procentach.
- Ale wiesz, że nie będziemy mogły tak długo żyć? Pamiętaj, ze jesteśmy identyczne, nasze miasteczko już tego nie zniesie. Przez jakiś czas, będziemy musiały się wymieniać, jedna z nas przez parę godzin będzie mogła chodzić na wolności, udając... mnie. Ale po pewnym czasie pewnie i Ty zechcesz mieć własne życie. I co wtedy zrobimy?
- Cii, na razie się tym nie przejmuj. Wszystko może się zmienić. I tak długo nie będziesz mogła tu pomieszkać, bo jak mam nadzieję pamiętasz, nie starzejesz się. W końcu ktoś zwróci na to uwagę. Na razie musimy popracować nad naszym zaufaniem, a z czasem się coś wymyśli. Mi na razie nie przeszkadza życie w Twoim cieniu, muszę pogodzić się z moim nowym "ja". - dokończyła i uśmiechnęła się radośnie. Pierwszy raz zobaczyłam w niej 18letnią dziewczynę, a nie groźnego wampira. - ehm, ja Cię słyszę. Proszę, nie przypominaj mi tego, jak bardzo potrafiłam być okropna.
Usłyszałyśmy głośne i stanowcze pukanie.
- Otwórzcie. - usłyszałyśmy znajomy głos. Otworzyłam drzwi. Zobaczyłam Damona, miał całą twarz we krwi, ale rany się już goiły. Uśmiechał się szeroko. - Załatwiłem go. - wciągnęłam głośno powietrze. - Nie zabiłem! - dodał szybko, machając rękami na znak swojej niewinności. - Udało mi się go obezwładnić, ale skurczybyk mi się wyrwał. Znowu. - zrobił gest, który wyrażał jego niezadowolenie. -Plusem jest to, że daleko nie ucieknie. Kiedy wy się zmyłyście, wpadła Bonnie, rzuciła jakiś dziwny czar. Wyjaśniła mi potem, że dzięki temu zaklęciu Stefan nie będzie mógl ruszyć się dalej niż 500 m od tego domu. - uśmiechnął się triumfalnie. Spojrzałyśmy na siebie z Katherine.
- Damon, a pomyślałeś o tym, że Stefan, kiedy to zauważy, a zapewne już tak jest, w złości pozabija połowę ludzi na tej imprezie? - Mężczyźnie zrzedła mina. Spojrzał się na nas przerażonymi oczami i wybiegł. Zrobiłyśmy to samo. Damon złapał za mikrofon do karaoke, podłączył go do wzmacniacza.
- Słuchajcie, zaraz tu będzie policja, jakiś mało miły sąsiad się wkurzył. Po prostu... uciekajcie. - dokończył i uśmiechnął się do nas, gdy zobaczył, że reakcja była natychmiastowa. Wszyscy rzucili się do drzwi wejściowych. Ze śmiechem biegli w stronę miasta. - Caroline, Matt, Elena i Katherine - zwrócił się do nas. - Musimy się rozdzielić, każde powinno sprawdzić inną stronę domu, ale nie dalej niż 500 m. Tak na wszelki wypadek. - dokończył i uśmiechnął się.
W wampirzym tempie pobiegłam na tyły domu. Chodziłam w kółko i sprawdzałam czy nikt nie został, albo czy Stefan właśnie... nie je kolacji. Nagle poczułam straszny ból. Z mojego gardła wydobył się tylko cichy jęk. Obudziłam się w lesie, przywiązana do drzewa. Czułam okropny ból w okolicy pleców. Z tego co podejrzewałam, miałam tam wbity kołek. Nagle usłyszałam ciche chrząknięcie. Spojrzałam przed siebie. Zobaczyłam Tylera, trzymającego kołek w ręku. Uśmiechał się. Ale to nadal nie był jego uśmiech.
- Czego chcesz ode mnie? - udało mi się z siebie wydusić te parę słów. Plecy bolały mnie jak cholera, przy każdym, nawet delikatnym ruchu czułam, jak by łamał mi się kręgosłup, ale po chwili się zrastał, i tak w kółko.
- Jak na razie niczego. To jest Twoja kara za to, że poddałaś się przemianie. - nadal uśmiechał się szyderczo.
- Gdybym umarła, co to by Ci dało? Tak po za tym, przemienił mnie Twój ukochany sługa, Stefan. Kazał mi wypić ludzką krew. Wcale nie chciałam być wampirem. - powiedziałam ostatkiem sił. Wiedziałam, ze to co mówię nic nie zmieni, ale wypominanie mu jego błędów, sprawiały mi delikatną radość. Nagle twarz Tylero-Klausa zmieniła się. Zrobił się poważny. Spojrzał się na mnie przerażonymi oczami. Podszedł do mnie. Zobaczyłam w jego oczach tak wielką złość, że nie wyobrażałam sobie nawet, że ktokolwiek może mieć w sobie aż takie pokłady nienawiści. Nagle się uśmiechnął, lecz jego oczy nadal były przerażające. Miałam wrażenie, jak by go coś opętało. Nagle spojrzał mi głęboko w oczy i... wbił mi kołek.

***

Chodziłem w kółko, wytężałem słuch, ale nic nie zwróciło mojej uwagi. Nagle usłyszałem, że ktoś biegnie w moją stronę.
- Coś się stało! Z Eleną jest coś nie tak. Słyszałam jej myśli, były tak intensywne, ze nie mogłam nawet myśleć i niczym innym. Jak bym była w transie. Klaus. Nagle... wszystko się przerwało. Nie słyszę jej już w ogóle. Co się dzieje!? - i pobiegła w stronę lasu. Zrobiłem to samo. Nagle usłyszałem głośny jęk i zobaczyłem jak Katherine łapie się za usta. Spojrzałem w miejsce, gdzie dziewczyna utkwiła swój wzrok. Zobaczyłem Elenę, przywiązaną do drzewa. Ledwo zauważyłem, że coś wystaje jej z piersi. Podszedłem bliżej. Już wyraźnie widziałem kołek. Zajęło mi chwilę, zanim zrozumiałem całą sytuację.
- NIEEEEEEE! - krzyknąłem i upadłem na kolana. Czułem, jak okropny ból przeszywa moje serce, moją duszę, wszystko co było we mnie paliło mnie okropnym ogniem. Chciałem umrzeć, nie chciałem już niczego innego. Nawet nie słyszałem, jak cała reszta podbiegła, stanęli równo ze mną. Usłyszałem tylko, jak wszystko zaciągają powietrze w płuca. To już jest koniec? Przecież to nie możliwe! Przeszliśmy prawie wszystko. I w momencie, w którym nikt się nie spodziewał, Elena zostaje zabita? Czułem jak zły spływają mi po twarzy. Ale nie wstydziłem się tego. Nikt nie zwracał na mnie uwagi. Wszyscy byli w żałobie. Wytarłem twarz, wstałem. Podszedłem do tej biednej dziewczyny, która wisiała przy drzewie. Rozplątałem delikatnie supły, choć wiedziałem, że to już nic nie zmieni. Zobaczyłem, że drugi kołek widnieje w jej plecach. Wyjąłem go szybkim ruchem. Położyłem ją na ziemi. Patrzyłem na jej zamknięte oczy dłuższy czas. W końcu zebrałem się w sobie i wyciągnąłem kołek z jej serca. Kolejne łzy pociekły mi z oczu i spadły na Elenę. Wtedy się ogarnąłem. Podniosłem ją delikatnie. Ruszyliśmy w stronę domu. Kiedy byliśmy już w środku, położyłem ją na kanapie. Nastała grobowa cisza. Nikt nic nie mówił, zdawało się, że nawet nikt nie oddycha. Wiedziałem, ze teraz trzeba się ustalić co zrobimy z tą sytuacją, ale nikomu się do tego nie spieszyło. Usiadłem na fotelu, na przeciwko niej. Nagle, albo mi się wydawało, albo nie, powieki Eleny delikatnie się poruszyły. Pomyślałem, że mój mózg już powoli szaleje.
- NIEEEEEEE! - wszystko stało się w jednej sekundzie. Nagle Elena złapała powietrze, krzyknęła i podniosła się. Siedziała właśnie na kanapie i patrzyła się na nas ogłupiałymi oczami. Żadne z nas bało się do niej podejść. Nikt nie rozumiał tej sytuacji. Jakim, do cholery, cudem!?
- Elena...? - zaczęła Katherine.
- Tak... - odpowiedziała delikatnie.
- Wszystko w porządku?
- Tak... - wszyscy odetchnęli z ulgą. Tak na prawdę nikt nie chciał wiedzieć jak to wszystko się stało, o co w tym wszystkim chodziło. cieszyliśmy się, że Elena żyję.
- Gdzie są moi rodzice? - powiedziała Elena i spojrzała na nas ogłupiałymi oczami. Nagle wszystkim zrzedły miny.

8 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. noo ciekawie ^ ^
    co się teraz będzie działo ?
    zapraszam do mnie :
    www.bitwa-o-marzenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam Cię bardzo, że wcześniej nie komentowałam, ale miałam mały problem z kontem Google i nie mogłam dodać komentarza ;) Oczywiście czytam Twojego bloga już od początku i bardzo mi się podoba :) Mam nadzieję, że Elena zakocha się w Damonie :) To by było ciekawe, taka niczego nieświadoma Elena nagle BAM! zakochuje się w Damonie ;)
    Przepraszam, że za przeproszeniem pieprzę głupoty, ale już po północy, a mi coś na mózg padło XD
    Pozdrowienia, Iansek z bloga: wampirze-zycie-eleny-gilbert.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm czyżby Elena po tym wszystkim straciła pamięć? Ale jak to możliwe? Jak widać Klaus wszystko potrafi! No i kto zauroczył Katherine? I czy ona na pewno chce się zmienić? Jakoś to do panienki Pierce nie pasuje! Czekam na nexta! Pozdrawiam {delena-diaries}

    OdpowiedzUsuń
  5. Komentarz piszę w trakcie czytania, bo chcę wyłapać wszystko, co jest nie tak. Zacznę od drobnych błędów, okey? A więc:
    - "Spojrzałam jej stronę." - Spojrzałam W jej stronę.
    - "Zamknęłam drzwi i spojrzałam się na nią." - ewidentnie widać, ze w zdaniu jest coś nie tak. Wytnijmy "się".
    - "Pierwszy raz zobaczyłam w niej 18letnią dziewczynę, a nie groźnego wampira." - osiemnastoletnią, kochana. W opowiadaniu piszemy cyfry słownie ;)
    - "Wyjaśniła mi potem, że dzięki temu zaklęciu Stefan nie będzie mógl ruszyć się dalej niż 500 m od tego domu." - po pierwsze: "mógł" literówka, po drugie: Nie! Nie! Nie! Jeszcze raz nie! Pięćset metrów, żadnych skrótów, a poza tym, to co w poprzednim podpunkcie.
    - "Musimy się rozdzielić, każde powinno sprawdzić inną stronę domu, ale nie dalej niż 500 m." - dokładnie to, co powyżej.
    - "Wiedziałam, ze to co mówię nic nie zmieni, ale wypominanie mu jego błędów, sprawiały mi delikatną radość." - "że" literówka, która powtarza się jeszcze t dwóch innych zdaniach.
    Radzę to wszystko wyłapać i poprawić, a będzie naprawdę dobrze ;)
    Co do rozdziału, to hmm... dość ciekawy. Dużo się dzieje, mogłabyś trochę rozbudować opisy uczuć, ale niekoniecznie.
    Stefan i Katherine? Kto ją zauroczył? Jak, skoro zrobić to może tylko pierwotny? Czyżby Klaus się do tego przyczynił? I również podzielam obawy Panny-B. Czyżby Elena miała amnezję? Skoro wspomina o rodzicach... Zastawiające. ;)
    Pozdrawiam! ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiek to tylko liczba, dokładnie przekalkulowana suma oddechów i uderzeń serca. Nie ma większego znaczenia - tak sądzę. Bo kiedy chcesz pisać, to nie ważne ile masz lat i tak będziesz to robić. ;)
    Nie wiem, czy potrafię dobrze pisać. W ciągu mojej blogowej kariery spotkałam się z ludźmi, którzy mówili mi, że mam talent, ale i z takimi, którzy sądzili, iż jest wręcz przeciwnie. Którym wierzyć? Sama jestem po środku. Piszę, bo to kocham, a nie dlatego, żeby chwalić się swoimi, jak to nazywasz, umiejętnościami, których ewidentnie mi brak. Co do książki, to raczej się jej nie doczekasz. Bo kto by chciał wydać coś takiego? ;D Za to z blogowego świata tak prędko się mnie nie pozbędą, wiec się nie martw ;)
    Poza tym, nie ma za co. Czuję, że to mój obowiązek, kiedy komentuję, wytknąć danej osobie błędy, które rzuciły mi się w oczy.
    Pozdrawiam cię serdecznie! ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj tam :) Jest oczywiście parę błędów stylistycznych i ortograficznych i niektórzy zwracają na to uwagę, ale ja na szczęście nie :) Dla mnie ważna jest treść i sens opowiadania :) A jest świetne :DD Katherine i Stefan xddd NIedobrze. Aż sama wyczuwałam te złe wibracje, gdy Damon i Elena ich zobaczyli xd. Ciekawe kto zauroczył Kat, bo sama przyznała że nic nie pamięta. Damon i Stefan było wiadomo że tak to się skończy ;D xD Damon wygrał ;D xD Ale szkoda, że koniec imprezki i muszą go szukać xdd. Elena nie żyje xdd Świetnie opisałaś uczucia Damona. :( Aż się łezka w oku kręci. NIe obchodzi mnie jakim cudem, ale cieszę się że Elena żyje :D Chociaż nie xdd.. Obchodzi mnie :D Jakim cudem ? xD !! ?? Ale dobrze, że żyję. Ale ciekawe co z nią. o.O Ma amnezję ? Też tak na początku pomyślałam. No ale miejmy nadzieję, że wszystko się wyjaśni w następnej notce ;) Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  8. na www.requiem-to-the-love.blogspot.com pojawił się rozdział drugi! Zapraszam serdecznie! :*

    OdpowiedzUsuń