Kiedy dotknęłam dłoń Damona, poczułam coś, czego jeszcze nigdy w życiu nie doznałam. To nie było zwykłe ciepło, które czuje się przy dotyku. To było coś więcej.
- Elena? - powiedział mężczyzna i zajrzał mi głęboko w oczy. - Wszystko dobrze?
- Tak, tak, przepraszam. - Ruszaliśmy się wolno w rytm wolnej muzyki. Próbowałam odczytać co myśli, ale było to dziwnie trudne. Nie rozumiałam co jest nie tak. Nagle, jak by nie wiadomo skąd usłyszałam w głowie głos Damona. "Co ja mam robić? Boże, jak ona ślicznie wygląda. Cholera, ona pewnie wszystko słyszy. Masz majtki?" i uśmiechnął się szelmowsko. Wiedziałam, że robi sobie żarty i zaśmiałam się. Atmosfera między nami lekko się rozluźniła.
- Wiem, że to Katherine Cię do mnie przysłała. Są jednak minusy tego głupiego "czytania". Dosłownie na chwilę się zapomniałam, a parę minut później już szedłeś pewnie w moją stronę. To jędza... Przepraszam. - i uśmiechnęłam się sama do siebie, bo wiedziałam, że mój klon mnie słyszy. Nie chciałabym robić sobie z niej wroga teraz, kiedy zaczyna się układać. "Spoczko-siostro, baw się, prześpię się, nie musisz się martwić, już wam nie będę przeszkadzała" usłyszałam w głowie głos Katherine. Znów uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Co jest? oh.. - zaczął Damon, ale chyba zdążył się domyśleć. Uśmiechnęłam się do niego znacząco, a na jego twarzy pojawił się dziwny grymas. - Jak ja mam teraz z wami wytrzymać? Oszaleć idzie.
- Oj, przestań, jakoś damy sobie radę - piosenka się skończyła i dostał ode mnie przyjacielsko łokcia w żebro. Nawet udawał, że go zabolało. Jaki on miły... "ehm, trzymam Twoją rękę. Nadal Cię słyszę." usłyszałam, po czym Damon podniósł swoją dłoń, w którą zaplecione były moje palce. Poczułam, że zaczynam się czerwienić.
- ee.. może chodźmy i pogadajmy z gośćmi. W końcu po to ta impreza została zorganizowana. Chociaż... nie sądziłam, że przyjdzie aż tyle ludzi... - usłyszałam śmiech starszego Salvatore i kiwnął głową w stronę kuchni. Nie spodziewałam się, że aż tyle osób może zmieścić się w jednym pomieszczeniu. Zobaczyłam Caroline i Matta. Tak się śmiali, że łapali się za brzuchy i zginali się w pół.
- Co jest, młodzieży? - powiedział Damon i objął ramieniem Caroline. Nie powiem, coś zakuło mnie tuż obok żołądka...
- hahahah, a bo właśnie, hahahahah, wspominaliśmy z Mattem, hahahaha!... - blondynka tak się zanosiła śmiechem, że nie mogła skończyć. Patrzyłam na to i w końcu sama zaczęłam się śmiać. Caroline wycierała aż oczy od płaczu.
- To może ja opowiem - Powiedział Matt, również się śmiejąc, ale nie już aż tak, jak moja przyjaciółka. - Mecz o mistrzostwo. Dwa lata temu. Wszystko pięknie, połowa meczu, przerwa, dziewczyny wyskakują na boisko, by zaprezentować swój układ i rozgrzać drużynę. Idealne przedstawienie, dochodzą do finału, zaraz Elenę mają wyrzucić w górę, by zrobiła salto. I nagle... hahahahahah!... - Teraz Matt tak zaczął się śmiać, że nie mógł dokończyć opowiadania. Spojrzałam na Damona. Też już zaczął się śmiać. Widać było, że nie może się doczekać zakończenia. Spojrzał się na mnie, miałam chyba głupkowatą minę, bo uśmiechnął się do mnie łagodnie, podszedł do mnie i objął mnie ramieniem. "Zmień tą minę, kochana, bo Ci tak zostanie. Trzeba się umieć śmiać z siebie, a oni są konkretnie pijani, więc musisz im to wybaczyć" i uśmiechnął się tak ładnie... STOP.
- I nagle Elena - zaczęła kontynuować Caroline - biegnie, gotowa, żeby odbić się od naszych rąk i... hahahahah... NIE TRAFIŁA! - oboje z Mattem zaczęli się już śmiać tak bardzo, że oboje wyglądali jak by coś ich opętało. Widać było, że Damon dusi się ze śmiechu, ale głupio mu było parsknąć. Nagle doznałam głupawki. Zaczęłam śmiać się jak oszalała. I śmiałam się naprawdę szczerze. Nie mogłam sobie przypomnieć kiedy ostatni aż tak bardzo było mi wesoło. Nagle poczułam, że przecież wszystko może się ułożyć, że może w końcu wszystko będzie dobrze. Śmialiśmy się tak w czwórkę jak głupki, ludzie patrzyli na nas jak na wariatów. Choć nie wszyscy, połowa imprezowiczów była już dawno wstawiona. Nagle przestałam się śmiać. Poczułam dziwne uczucie. BARDZO dziwne. Spojrzałam na przyjaciół otępiałym wzrokiem i pobiegłam prosto do pokoju gościnnego. Słyszałam i byłam pewna, że Damon biegnie za mną. Stanęłam przed drzwiami jak wryta. Czułam, że kiedy tam wejdę, mój dobry humor ulotni się momentalnie. Odwróciłam się. Tak jak myślałam, Damon stał tuż za mną. Dotknął mojego ramienia. "Co jest?" usłyszałam. "Nie wiem. Wiem tylko tyle, że coś jest nie tak i dowiemy się co, po otwarciu tych drzwi". Widziałam w jego oczach strach. Stanął równo ze mną. Złapał za klamkę i pchnął drzwi.
- Stefan!?
Miałam zamiar dodawać odcinki codziennie, góra co dwa dni, ale niestety mój mężczyzna jest na L4 i nie mam czasu, żeby tu zaglądać. Wieczorem wracam do domu tak zmęczona, że pisałabym całkowite głupoty, co raczej nie jest dobrym pomysłem, byście były zadowolone. ;-) W każdym razie dodaje nowy, wiem, że krótki. Nie wiem za to, czy to co napisałam ma jakiś sens, spróbuje to przeczytać w wolnej chwili, może coś poprawić. Od poniedziałku postaram się już dodawać notki codziennie, o ile moja wyobraźnia mi na to pozwoli. ;-)
i naprawdę dziękuję Wam za te miłe komentarze i za to, że znalazł się ktoś, kto ma ochotę to czytać. Daje mi to dużą motywację. Jesteście cudowne!
Oj tak wiemy o naszej cudowności :D Przez Ciebie wyrośniemy na egoistów ;D Ale Ty i ten rozdział jesteście najbardziej cudowni :D Damon widać, że już się przyzwyczaja do czytania w myślach xD Oj biedak. Caroline i Matta nie wiem co opętało, ale jak zaczęłam czytać, to ich zachowanie było tak idiotyczne że sama zaczęłam się śmiać xD :D Więc na rozrywkę nie mogę narzekać ;D Ciekawi mnie co takiego robi Stefan O.o !? Już chce następną notkę ^.^ Szkoda, że trochę krótkie, ale na szczęście dosyć szybko dodajesz ;)) Życzę weny :P
OdpowiedzUsuńAch, widzisz. Przeczytałam już wczoraj, ale nie miałam siły skomentować. ;D
OdpowiedzUsuńRozdział dobry, ale wiesz? Nie sądzę, by dodawanie notek codziennie było dobrym pomysłem. Goniąc za tym, żeby publikować coś jak najczęściej możesz po drodze zagubić chęci i pasje.
Uwielbiam scenę z Caroline i Mattem ;D Niezłej siary narobili Elenie. Hahaha! Nie trafiła! ;D Coś mi się zdaje, że Damon teraz nie będzie miał łatwo z oboma sobowtórami, które w dodatku dzielą ze sobą myśli. No i czegóż ten nasz kochany Stefcio chce od imprezowiczów? Czekam na nexta!
Całuski! ;*
Zapraszam na moje nowe opowiadanie o TVD na www.requiem-to-the-love.blogspot.com, może przypadnie ci do gustu ;D
PS. Byłabym ci wdzięczna, gdybyś informacje o nowych notkach zostawiała w miejscu na tym przeznaczonym, czyli w zakładce SPAM ;)
Zapraszam na NN na http://delenatonietylkochemia.blog.onet.pl/ :))
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! ;D Świetny pomysł z tym czytaniem w myślach, uśmiałam się ;) Już nie mogę się doczekać jak Stefan zrobi jakieś zamieszanie, muahahaha xd. Mam nadzieję, że po imprezie będzie jakaś scenka Delenestyczna ;>
OdpowiedzUsuńZ dodawaniem codziennie świetny pomysł, będzie co czytać ;) Jednak rzeczywiście znudzi Ci się, nie daj Boże stracisz wene i nie będziesz dodawać... ;<
Zapraszam również na mojego drugiego bloga,
Całusy ;*
heej ;* zapraszam do mnie na bloga www.pijana-szczesciem96.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTwój blog jest cudowny :D Czytając to, buzia śmieje mi się do monitora ;)
Czekam na nn ;) jeśli możesz informuj mnie na blogu :D
Pozdrawiam , Kasieq ;33