- A co ze mną? - powiedziała. Wszyscy zaczęli patrzeć po sobie i każdy miał nadzieje, że ktoś w końcu się odezwie.
- Posłuchaj, Eleno.. - zaczął Jeremy. - Ciebie Stefan nie zdążył uratować.
- Co? - w jej oczach było widać strach, lecz była spokojna. Widać było, że naprawdę nie rozumie.
- Kiedy upadłaś w domu, a ja przewiozłem Cię do szpitala, było z Tobą bardzo źle. Meredith mogła uratować Cię tylko jednym sposobem: podała Ci krew wampira. Nie spodziewała się, że w taki krótkim czasie możesz... umrzeć. - widać było, że młodszemu bratu Eleny coraz ciężej jest mówić.
- Gdyby nie krew, którą Ci dałam, nie rozmawialibyśmy teraz tutaj. Przepraszam, że wybrałam za Ciebie, że nawet nie powiedziałam Ci o tym, ale musiałam Cię ratować. Nie mogłaś umrzeć, nie teraz. - Eleny wzrok zaczynał być coraz pewniejszy. Zrozumiała.
- Teraz... teraz decyzja należy do Ciebie. Czy chcesz być nieśmiertelną, czy chcesz umrzeć. - powiedziałem i spojrzałem jej prosto w oczy. Nie mogłem odczytać jej zamiarów, myśli. Jej wzrok był po prostu pusty.
- Wiedz jeszcze, że decyzja jaką podejmiesz, wszyscy, którzy tu jesteśmy - zaakceptujemy ją. - dodałem i wypuściłem powietrze. Bałem się. okropnie bałem się co powie. Nie chciałem jej tracić. Wolałem pogodzić się na wieczne życie jej i Stefana niż już nigdy więcej jej nie ujrzeć.
- Ile mam czasu? - powiedziała głośno i wyraźnie. Wszyscy, którzy ją znali, dobrze wiedzieli, że chce ukryć swoje wątpliwości.
- Będziesz coraz słabsza. Sama to poczujesz. - odparłem. Znów spojrzałem w jej w oczy i... zobaczyłem uśmiech. Lecz nie uśmiechała się do mnie.
- Stefan! - wykrzyknęła. Podniosła się w okropnie szybkim tempie i rzuciła się mojemu bratu na szyję. Poczułem okropny ból przeszywający moją klatkę piersiową, lecz nie mogłem się z tym ujawnić. Czułem jak mięśnie na mojej twarzy sztywnieją. Przytulił ją, ale... coś było z nim nie tak. Po chwili delikatnie odsunął ją od siebie.
- Przeszłaś już przemianę? - zapytał, jak by nie miała już innego wyboru. Uśmiech Eleny nagle zniknął. Jak by wcale go tam nie było.
- Nie. Jeszcze nie wiem jaką decyzję podejmę. - powiedziała dziarsko, jak by chciała zrobić mu na złość.
- Co? Ty chyba sobie żartujesz?! Wszyscy poświęcamy się dla Ciebie, jesteśmy w stanie oddać życie, a Ty chcesz teraz tak po prostu umrzeć? Po co było to wszystko, co?! - wykrzyczał i odepchnął ją od siebie.
Poczułem, że moje pięści same się zaciskają, już miałem rzucić się na niego, lecz Jeremy mnie powstrzymał. "Poczekaj" szepnął.
- To nie o to w tym wszystkim chodzi, Stefan. Cały czas powtarzałam, że nie musicie tego dla mnie robić. Nawet nie wiesz ile razy płakałam po nocach z bezsilności, bo NIKT mnie nie słuchał, wszyscy próbowali mnie "ratować"! - ona również zaczęłam krzyczeć - Dlatego coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie przejdę przemiany. Umrę. A wy wszyscy w końcu będziecie mogli żyć w spokoju, bez żadnych komplikacji, które są tylko i wyłącznie przeze mnie. - powiedziała jednym tchem i zaczęłam głęboko oddychać, aż jej całe tułowie ruszało się na dół i do góry.
- Cześć - wszyscy nagle odwróciliśmy się. To Matt w końcu się przebudził. Uśmiechał się, miał się dobrze. Wszyscy przez tą całą scenę, którą wywołał Stefan, zapomnieli, że jeszcze jest Matt, który... nie żyje.
Nagle było słychać huk i Stefan z Eleną zniknęli. Miałem w głowie tylko jedno: "ten skurwiel porwał Elenę!". Wszyscy stali w bezruchu i wpatrywali się we mnie.
- Caroline, chodź ze mną, a wy zajmijcie się Matt'em - złapałem ją za rękę i pobiegliśmy w wampirzym tempie. Przed budynkiem szpitala rozdzieliliśmy się. Pobiegłem w stronę lasu. Zaczęło świtać. Biegałem w kółko przerażony. Wiedziałem, ze muszę opanować emocję, nie mogę się nim poddać, bo to mnie zgubi, a wtedy może być już za późno. Wytężyłem słuch. Parę kilometrów dalej usłyszałem grupę ludzi, którzy opowiadali coś sobie i śmiali się głośno. Zapewne byli pijani. Zacząłem biegnąć w ich stronę. Nie działo się nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że przez przypadek usłyszałem jak by... krzyk?
- Elena, nie! - Stanąłem jak wryty. Zobaczyłem mojego kochanego braciszka jak stoi zadowolony nad dziewczyną, która wbijała zęby raz po raz w szyi jakiegoś dzieciaka. Spojrzała na mnie przekrwionymi oczami i wyszczerzyła zęby, gotowa to ataku.
- Co jej zrobiłeś!? - krzyknąłem i rzuciłem się w jego stronę. Złapałem go za gardło i podniosłem do góry. Czułem, że twarz mi się zmienia, byłem przepełniony złością, miałem ochotę go zabić. Stefan chyba wyczuł moją chwile zawahania, bo wyrwał się i uciekł. Nie wiedziałem co mam robić: gonić za nim, czy pomóc Elenie. Zdecydowałem się na drugą opcję.
- Elena, już wystarczy, już, przestań. Warknęła na mnie, wyglądała jak by chciała mnie zaatakować. Nagle jej oczy zaczęły się zmieniać, posmutniały i znów zrobimy się czekoladowe. Znów była sobą, tylko... cała we krwi.
- Co ja robię... - powiedziała i zrezygnowana usiadła na ziemie. Ręce jej opadły. Zaczęła płakać. Podszedłem do niej i usiadłem obok.
- Mi zrobił to samo. Nie martw się, nienawiść kiedyś minie. - odparłem. Spojrzała na mnie oczami pełnymi łez i przytuliła się do mnie. Nie zastanawiając się długo, objąłem ją ramieniem. Nie mówiliśmy już nic, chciałem by się wypłakała.
- Dziękuję - wyszeptała. - zaprowadzisz mnie do domu? Muszę się umyć i dopiero wtedy pójdziemy do reszty i powiemy im tą straszną nowinę. Lepiej by nie oglądali mnie w takim stanie. - uśmiechnęła się lekko.
- Chodźmy. - powiedziałem i pomogłem jej wstać
***
- Damon! - krzyknęłam z całych sił, choć wiedziałam, ze szepnęłabym, a i tak by mnie usłyszał.
- Tak? - powiedział wolno, wkładając głowę za drzwi. - Co się stało?
- Wejdź i usiądź. - powiedziałam. Nie wiedziałam, czy mam się na niego wściec, czy mu podziękować.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że Ciebie poznałam pierwszego? Dlaczego to wszystko przede mną ukrywałeś? Czemu byłeś taki oschły i wredny przez ten cały czas, a tak na prawdę mnie kochałeś? Czemu nie byłeś ze mną szczery? Czemu mi to zrobiłeś? - wylatywały ze mnie pytania, a ja nie mogłam tego powstrzymać.
- Ja... - zaczął. Było widać, że czuje się niekomfortowo w tej sytuacji - Nie chciałem jakkolwiek wpływać na Twoją decyzję z kim chcesz być. To nie jest ważne, który z nas Cię kocha bardziej, czy którego poznałaś pierwszego. Ważne jest to co Ty czujesz. Akurat moment, w którym się poznaliśmy, ten prawdziwy moment, był moją chwilą załamania. Potrzebowałem kogoś, z kim mógłbym być w końcu szczery, ale miałem tyle uczuć jednocześnie... że wolałem zostać tym złym Damonem, którego wszyscy bardzo dobrze znają. Nienawidzę kiedy wszyscy patrzą na mnie z litością czy współczuciem. Czuję się wtedy słaby. Już raz się tak czułem, kiedy byłem zakochany w Katherine. Wszyscy mi współczuli, bo ona wybrała mojego brata. Dlatego tak bardzo nie chciałem, by wszyscy wiedzieli o moich uczuciach do Ciebie. Bałem się, że znów wszyscy będą się ze mnie wyśmiewać. - kiedy mówił, jego oczy były pełne smutku, tęsknoty, nadziei. Kiedy skończył nagle jego oczy znów stały się obojętne.
- Kończ się myć i lecimy. Trzeba sprawdzić co u reszty. - powiedział, lecz kiedy już miał wyjść odwrócił się i powiedział tylko "Przepraszam".
Zostałam sama z głową pełną myśli. I co teraz mam zrobić? Wszystko się skomplikowało. Moje uczucia wariowały, wszystko stało się takie wyraźne. Wszystko było takie pewne, ale niepewne. Nie wiedziałam co mam zrobić, czułam, że moje uczucia do obydwu braci są wielkie, lecz jednak do jednego z nich czuje... coś innego. Coś niesamowitego. Oblałam się zimną wodą, by trochę ostygnąć. Wszystko mnie paliło, a najbardziej gardło. Kiedy skończyłam, zeszłam na dół.
- Cześć Eleno - usłyszałam, a na całym moim ciele pojawiły się ciarki.
hej,hej! Tutaj właścicielka bloga http://one-more-hope.bloog.pl/ Zostawiłaś komentarz,i będę ci za niego do końca życia wdzięczna, ponieważ, dzięki niemu, trafiłam tutaj.no twojego jakże zajebistego bloga,który dzięki tym 2 notką sprawił,że chciałabym być informowana o nowościach! Nigdy jeszcze nie spotkałam się z opowiadaniem, w którym Stefan zmusił Elenę do wypicia krwi! Co za *uj z niego(przepraszam, za mój wulgaryzm:*) Przecież to jego dziewczyna.. zakładam,że teraz była,ale cóż.A związek polega na zaufaniu i danie wolnej ręki. Nie rozumiem go kompletnie, ponieważ,gdy naprawdę umierała dał jej wybór, a teraz to co? Limit się skończył, czy jak? Boże...jakiego bulwersa mam na niego,mówię ci ;/
OdpowiedzUsuńA Damon..biedny Damon. Stoi obok i widzi to wszystko. Napewno mu się serce kraja,ale teraz jest szansa! Powiedział jej prawdę a ona jeszcze do tego to zobaczyła. W końcu, otworzył się całkowicie przed Elenę, i mam nadzieję,że ta podejmie słuszną decyzje.;>
Twoja Skyler;*
Ps.oczywiście,że cię będę informować o nn, ale nie wolałabyś na przykład jakoś na gadu? Nienawidzę spamów na blogu, więc nie chcę też tego robić u ciebie ;*
Do następnej Notki!
Hej. Powiem ci, że twój blog bardzo mi się spodobał^^ Jest w nim coś takiego wspaniałego, co sprawia że nie da się wytrzymać do następnej notki ;) Więc ja nie mogę się doczekać, mam nadzieję, że szybko coś dodasz ;*
OdpowiedzUsuńPierwsza sprawa to to że lądujesz na moim blogu na liście ulubionych, bo innej opcji nie widzę ;)
Druga sprawa, to taka, że mam do ciebie prośbę. Czy możesz informować mnie o nowych rozdziałach u mnie na blogu, albo na GG? To mój numer---- 34788164
A jeżeli byś chciała, ja też mogę cię informować o nowych notkach u mnie, ale nie wiem czy mój blog ci się spodoba. Również o Damonie i Elenie---- wiecznosc-nalezy-do-nas.bloog.pl
Zapraszam serdecznie;***
Hej ;) Super blog, ciekawie ;> Stefan zdesperowany tym, aby Elena stała się wampirem, tego jeszcze nie widzieliśmy :) Nasz kochany, biedny Damon zakochany w Elenie, niech ona wreszcie przejrzy na oczy i niech będzie z nim! Mam nadzieję, że dążysz do tego w swoim opowiadaniu! ;) już nie mogę się doczekać nexta, mogłabyś mnie informować na moim blogu? ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie, dziś powinny się pojawić rozdziały na moich obu blogach, albo przynajmniej na jednym ;)